Szwecja wycofa podatek lotniczy!

Szwecja to kraju, w którym narodził się termin „flygskam”, czyli wstyd przed lataniem, który zyskał dużą popularność w latach w przedpandemicznych latach. Ówczesny rząd Szwecji, widząc zainteresowanie obywateli wybieraniem bardziej zrównoważonych środowiskowo środków transportu, jak np. kolej, zdecydował się o implementacji podatku od lotów.

Wprowadzona w 2018 roku danina, podobnie jak podobne podatki w innych państwach, nie zobowiązywała wszystkich pasażerów lotów do płacenia dodatkowych pieniędzy, albowiem podatek nie był pobierany od osób podróżujących samolotem przez Szwecję tranzytem.

Mimo że to linie lotnicze miały płacić podatek, to „oczywistością” jest to, że przewoźnicy przerzucili koszty na pasażerów, podnosząc ceny biletów lotniczych. W krótkim czasie szwedzkie porty odnotowały spadek obsługiwanych podróżnych, a linie lotnicze, m.in. niskokosztowi przewoźnicy, przenieśli oferowanie do innych, „nieutrudniających” działalności państw.

Wysokość podatku uwarunkowana jest długością lotu, wahając się od 76 do 504 koron szwedzkich (od 28 do 190 złotych). Danina zostanie jednak derogowana z szwedzkiego systemu prawnego, albowiem szwedzki rząd nie ujął jej w projekcie planu budżetowego na rok 2025. Podatek ma zostać zniesiony w lipcu przyszłego roku, a jego wycofanie rząd Szwecji argumentuje koniecznością „obniżenia cen lotów” i „zwiększeniem poziomu łączności lotniczej”, który spadł wraz z implementacją (eko)podatku.